Kuala Lumpur

Dzień dobry, dotarliśmy do stolicy 🙂 podróż minęła dosyć ciekawie, za sprawą kierowcy który bardzo lubił używać sygnalizacji dźwiękowej samochodu, więc spaliśmy od skrzyżowania do skrzyżowania.

Pierwsze co nas ogarnelo po przyjeździe to szok. Skąd tu tyle ludzi? Jak się odnaleźć w tym gwarze, na tym dużym dworcu, z tyloma wyjściami i peronami do dalszej podróży. Po długim namyśle wybraliśmy swoją kolejkę LRT (takie metro tylko naziemne) i przejechaliśmy jeden przystanek na Chinatown gdzie mieliśmy zarezerwowany hostel (32 zł /2os /noc – pokój z wiatrakiem :D)

Godzina była późna , więc zjedliśmy kolację na dachu, planując przy tym następny dzień i poszliśmy spać.

Obraliśmy kurs na Batu Cave. Ale ponad 200 schodów do przejścia, więc najpierw śniadanie. Pyszny placek indyjski Tosai oraz kiść małych bananków. Zażartowalem sobie że zaraz będę miał walkę z małpami, a po 5 sekundach byłem już otoczony przez stworzenia które widziałem na oczy pierwszy raz i wyrwały mi banany i zaczęły uciekać ;D Nie zastanawiając się, ruszyłem w krótka pogoń za nimi; próbowałem łapać za ogon żeby odzyskać nasze śniadanie. Przegrałem :P. Poszliśmy po kolejne banany i zjedliśmy je w bezpiecznym miejscu. Oczywiście zostawiłem jednego w kieszeni by potem się pobawić z małpiszonami 🙂

Świątynia ogromna, piękna i przepełniona ptakami, małpami i turystami. Sporo kiczu, który jednak przyciąga wzrok i pobudza wyobraźnię o powstaniu tego miejsca. Potem wróciliśmy do centrum, dokończyć indyjską cześć zwiedzania miasta w dzielnicy Little India. Stragany z ciuchami, sklepy z pamiątkami, świecidełkami, przyprawami. Najbardziej świecąca cześć miasta.

Potem muzeum Narodowe. Kto idzie bardziej na żywioł zamiast skrupulatnie czytać historię kraju do którego zmierza, odnajdzie w takim ciekawe informacje 😉 Zaraz potem meczet wraz z lekcją religioznawstwa. Pan wyedukowany, ciekawie się słuchało.

Ostatnim punktem dnia było przejechanie do placu z nieoficjalnym symbolem KL. Petronas Towers zrobiły na nas bardzo duże wrażenie. Nie spodziewaliśmy się, że wieżowce mogą być tak ładnie wkomponowane w strukturę metropolii. Podobało nam się również jedzenie w środku galerii zlokalizowanej pomiędzy dwoma budynkami. Za równowartość 8,3 zł dostaliśmy przyzwoity kociołek 🙂

Jedna myśl na temat “Kuala Lumpur

Dodaj komentarz