Plany mają to do siebie, że często nie udaje się ich zrealizować. Wczoraj mieliśmy okazję sobie o tym przypomnieć. Ładnie ubrani zapragnęliśmy porobić sobie zdjęcia w pobliskiej plantacji herbaty. Miało być romantycznie i sielsko, ale uprawa była zamknięta. Ostatecznie mamy sesję w ubłoconych górskim mułem szmatach, ale powoli…
Cameron Highlands to wyżyna szczególnie znana wśród miłośników herbaty. Pochodzi stąd większość liści sprzedawanych pod metką made in Malaysia . Jednak nie wszyscy z wizytujących to miejsce turystów decydują się na zdobycie okolicznych szczytów. My za cel wzięliśmy sobie Gunung Brinchang (2032 m n.p.m.) , na którą prowadzi szlak nr 1. Szlak był zamknięty, ale pan w hostelu poradził, żeby nie przejmować się szlabanem (Pan nie wiedział , że to nasze pierwsze doświadczenie z tego rodzaju lasem). Napedzędzeni strachem, zmęczeniem i ciekawością staraliśmy się w miarę żwawo pokonać ścieżkę i już po 1,5h byliśmy na szczycie. Może nie poszło idealnie, bo zaliczylismy kilka upadków w leśne błoto…
Kolejnym etapem był spacer wśród pół herbacianych i truskawkowych do położonej w sercu plantacji pijani. W drodze powrotnej udało nam się zatrzymać pick-upa i wróciliśmy na jego pace do miasteczka.
P.S. jednym z trudniejszych zadań było ukrywanie foliowej torebki, która towarzyszyła nam od pierwszego zdjęcia 🙂
Dzięki za codzienne _sprawozdania”. Oglądam i podziwiam odwagę , ale i zazdroszczę wyprawy .Takie obrazy i przeżycia zostają z nami do końca. Pozdrawiam i trzymam kciuki żeby Was omijalo to co nie jest w planie wyprawy. Czekamy na więcej.